|
Witamy na forum klubu "EXTREM-Puławy". www.extrempulawy.pl -Samochody terenowe, puławy 4x4, offroad, rajdy.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mojra
Dołączył: 31 Mar 2007
Posty: 227
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Far far away
|
Wysłany: Nie 0:14, 24 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
Milioner z metrowym interesem dał ogłoszenie, że pierwszej kobiecie, której wsadzi całego da 10 milionów $. Zgłasza się pierwsza, widać na pierwszy rzut oka, że kokota od lat obecna w zawodzie - facet nawet bez gadki zabiera się do roboty, ale wsadził tylko pół, a baba zaczyna panicznie krzyczeć:
- Proszę wyjąć, pan mnie rozerwie!!
Zgłasza się druga, też widać, że przed chwilą wyszła spod latarni; facet zaczyna wkładać. Włożył pół i pyta:
- Jak się pani czuje?
- W porządku, proszę dalej.
Wepchnął trzy czwarte, a baba krzyczy:
- Proszę wyjąć, pan mnie rozerwie!!!
Przyszła trzecia - cicha i niepozorna. Facet z niedowierzaniem zaczyna wkładać. Włożył pół i pyta:
- Jak się pani czuje?
- W porządku, proszę dalej.
Wepchnął trzy czwarte i pyta:
- I co?
- W porządku, proszę dalej.
Wepchnął całego i pyta:
- No i jak się pani czuje?
- Fąfaftycnie...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mojra
Dołączył: 31 Mar 2007
Posty: 227
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Far far away
|
Wysłany: Nie 0:15, 24 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
Przychodzi gość do baru:
-Są mielone?
-Mielim
-To ja poczekam
-Mielim wczoraj!!
Kobieta budzi się w pokoju po spędzonej nocy z nowym facetem.I się rozgląda
-Taaak i pokoik też masz taki malutki
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mojra
Dołączył: 31 Mar 2007
Posty: 227
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Far far away
|
Wysłany: Nie 0:16, 24 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
- Mamusiu, mamusiu, mogę ciasteczko?
- Dobrze, ale umyj rączki.
- Mamusiu, ale ja nie mam rączek!
- Nie ma rączek, nie ma ciasteczek!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mojra
Dołączył: 31 Mar 2007
Posty: 227
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Far far away
|
Wysłany: Nie 0:17, 24 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
Poród. Ojciec czeka przed sala. Wychodzi lekarz jednak glówka dziecka zaczepił o futryne i dziecko mu spadło. nie zrażony tym wzioł dziecko za nózki i idąc do ojca napierdala dzieckiem główką o ściany,krew sie leje ojciec patrzy zdezoriętowany o co chodzi. Lekaz po kilku mocniejszych udeżeniach , podaje dziecko ojcu który słowa nie moze powiedziec.
-Żartowałem umarło przy porodzie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mojra
Dołączył: 31 Mar 2007
Posty: 227
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Far far away
|
Wysłany: Nie 0:18, 24 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
Siedzą trzy psy w poczekalni u weterynarza.
Jeden mówi:
-Co tu robisz?
-No cóż,wszedł facet na posiadłość moich właścicieli.Pogryzłem faceta boleśnie no i...
-Do uśpienia?
-Do uśpienia.A ty?
-No cóż,biegł facet,myślałem,że ucieka przede mną.Dogoniłem no i...wbiłem się w skórę ateraz...
-Do uśpienia?
-Tak jest,do uśpienia.Ej,a ty trzeci,co tu robisz.tez do uśpienia?
-No nieee...
-To co tu robisz??
-No cóż,mam młoda właściecielkę.Pochyliła się kiedyś,poniosło mnie,no i wskoczyłem na nią.Zrobiłem,co trzeba.No i...
-Do uśpienia??
-No nieee.Do przycięcia pazurków
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mojra
Dołączył: 31 Mar 2007
Posty: 227
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Far far away
|
Wysłany: Nie 0:23, 24 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
aca z gazdzina jada w pole:
-sluchojcie no baco-zagaduje gadzina-cos mi sie wydaje, ze nasa marys jest w ciazy...tylko jak to mozliwe?chlopaka ni mo, na potancowki nie chodzi,w nocy spi z nomi...
-a bo z womi tak zowse-zdenerwowal sie baca- nocy sie porozkrywata, dupy powypinata i po ciemku poznaj ktora cyja...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mojra
Dołączył: 31 Mar 2007
Posty: 227
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Far far away
|
Wysłany: Nie 0:24, 24 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
baca rozwodzi sie z gazdzina.odbywa sie rozprawa w sadzie.sedzia pyta sie gazdy:
-powiedzcie gazdo, dlaczego chcecie sie rozwiesc z ta gazdzina, przeciez zyjecie razem juz 20 lat, w czym wam ona zawinila?
gazda na to odpowiada:
-a bo panie sedzio, ona mi seksualnie nie odpowiada.
na to w koncu sali podnosi sie z miejsca juhas i wola:
-glupoty gazdo gadacie! calej wsi odpowiada, a wam ni!
------------------------------------------------------------------
bacowa budzi swojego meza w srodku nocy.
-antos, pchla mi chodzi po plecach, zlap ja i zabij.
-zapal swiatlo-doradza zaspany baca.
-jak ci zobaczy, to sama zdychnie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Adam
Dołączył: 26 Lut 2007
Posty: 2800
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z KOSMOSU
|
Wysłany: Nie 0:29, 24 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
Żaba the best
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mojra
Dołączył: 31 Mar 2007
Posty: 227
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Far far away
|
Wysłany: Nie 0:30, 24 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
Pewien kraj na świecie...
Oto przypadki łamania prawa przez przedstawicieli parlamentu pewnego kraju, zanotowane na przestrzeni jednego tylko roku. Zgadnijcie, jaki to kraj. Dla ułatwienia dodamy, że nie jest to państewko afrykańskie.
- 29 parlamentarzystom zarzucano przemoc w rodzinie
- 7 aresztowano za oszustwo
- 19 oskarżono o wyłudzenia
- 117 doprowadziło zarządzane przez siebie spółki do bankructwa
- 3 aresztowano za czynną napaść
- 71 miało problemy ze spłatą kredytów i unieważniono ich karty kredytowe
- 14 aresztowano w sprawach związanych z narkotykami
- 8 dopuściło się kradzieży w sklepach
- 84 zatrzymano za jazdę w stanie nietrzeźwym, ale zwolniono, gdyż chronił ich immunitet
- 21 jest podejrzanych w innych sprawach
I jak, już wiesz jaki to kraj?...
--------------------------------------------------------------------------------
Skąd się biorą muzułmańscy samobójcy
Nie możesz pić piwa, wina ani wódki, więc odpadają ci wszystkie związane z tym przyjemności: paw, lanie pod budką, knajpy z towarzystwem zalanym w trzy dupy, udane zakrapiane imprezy, sex po pijaku z pierwszą poznaną dziewczyną, ucieczka po wytrzeźwieniu itd.
W TV widzisz tylko meczety i duchownych gadających od rzeczy, żadnej piłki nożnej, golfa, tenisa, wyścigów Formuły 1 itp.
Nie możesz sobie w ogródku postawić grilla z pieczenią wieprzową doprawioną na ostro, nie wspominając o baterii butelek piwa wokół (patrz pkt.1).
Nie możesz w weekend urwać się na ryby, bo co za idiota usiłowałby złowić coś w odległej o 100 km oazie? Zamiast porządnych garniturów lub luzackich jeansów musisz ubierać się w szarą szmatę od stóp do głów, a łeb owijać drugą.
Jesz tylko jedną ręką, bo druga służy do podcierania (jakby życie nie było dość skomplikowane, to jeszcze brak papieru toaletowego).
Karaluchy po obiedzie u sąsiada pędzą na deser prosto do ciebie, bo nie ma ani drzwi ani szyb w oknach. Spróbuj się zabawić przy tej muzyce.
Chcesz sobie dłużej pospać, a tu codziennie o 5 rano zza okna muezzin drze pysk, że pora na poranną modlitwę. Kobiety chodzą zakutane od góry do dołu w szmaty i za żadną się nie obejrzysz, nie mówiąc o braku tak banalnej przyjemności jak rozebrane na maxa panienki na basenie miejskim.
Narzeczoną wybrał ci ktoś inny i na dodatek ona śmierdzi jak twój osioł, więc w rezultacie nie wiesz, co pieprzysz w ciemnościach.
Nie możesz ogolić się rano gwiżdżąc jak skowronek, po czym wziąć prysznica, wiec śmierdzisz jak wielbłąd, z którym dzielisz izbę.
Twoja żona tez nie może się ogolić ani wziąć prysznica, więc także śmierdzi (jak dwa wielbłądy), a szczególnie denerwujące są roje znarkotyzowanych much, latających za nią systematycznie co miesiąc.
Wielbłąd odmówił posłuszeństwa 300 km od najbliższej oazy, więc żona musiała cię nieść całą drogę, po czym też odmówiła posłuszeństwa i odziedziczyłeś po niej cały rój much, więc się nie możesz wyspać...
Druga żona, którą znów wybrał ci ktoś inny, po rozpakowaniu okazała się cierpiącą na ostry syndrom niedopchnięcia 70-latką, na dodatek do złudzenia przypominającą kozę sąsiada..
A nagle ktoś przychodzi, wręcza ci pakunek i mówi, że jak pociągniesz za ten sznureczek, to wszystko się nagle zmieni!!!!!!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mojra
Dołączył: 31 Mar 2007
Posty: 227
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Far far away
|
Wysłany: Nie 0:31, 24 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
Warszawiak, Ślązak i Kaszub na wakacjach w Egipcie płynąc łódką wyłowili z wody gliniany dzban z dziwną pieczęcią. Złamali pieczęć no i oczywiście z dzbana wyleciał dżinn.
-"Dobra, uwolniliscie mnie, to macie wasze trzy życzenia. Po jednym na każdego starczy."
Kaszub:
-"Ja tak kocham Kaszuby... niech zawsze woda w jeziorach będzie czysta, ryb pod dostatkiem a turysci porządni i bogaci."
Dżinn:
-"Nudnawe życzenie, ale jak chcesz. Zrobione."
Warszawiak:
-"Wybuduj dookoła Warszawy ogromny mur żeby odgrodzić moje miasto od reszty tego zacofanego kraju i żeby żadni wsiowi mi tu nie przyjeżdżali."
Dżinn:
-"OK. Zrobione."
Ślązak:
-"Powiedz mi cos więcej o tym murze."
Dżinn:
-"No, otacza całe miasto, jest betonowy, wysoki na kilometr i grubyi na sto metrów. Mysz się nie prześliźnie."
Ślązak:
-"Dobra. Nalej wody do pełna."
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mojra
Dołączył: 31 Mar 2007
Posty: 227
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Far far away
|
Wysłany: Nie 0:35, 24 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
Znalezione na jednym z blogów
Kilka lat temu, wiedziony moją wieczną ciekawością poznania wszystkiego, co tylko możliwe, w pawilonach na Marszałkowskiej zafundowałem sobie w seks shopie pokaz "szalonej miłości na żywo". Usiadłem w pomieszczeniu za kotarą. Po chwili weszła, nawet niezła dziewczyna w fajnej bieliźnie i zaczęła udawać, ze robi striptiz, bo ile czasu można z siebie zdejmować dwa sznurki, nawet wliczając w to próby przecięcia się własnymi majtkami na pół? Gdzieś po 5 minutach tych wygibasów nagle, bez ostrzeżenia walnęła się na wykładzinę wprost u mych stóp. Wystrzeliła w górę wyprostowanymi nogami i zastygła tak w bezruchu, trzymając nogi w kształcie litery, której, jak to mawiał generał Jaruzelski, nie ma w polskim alfabecie. No i tak sobie oboje milczymy, Ja siedzę, a ona leży przede mną.... Muzyka, czyli jakieś Ace of Base się skończyła... cisza... Popatrzyłem się trochę, ale ile można się gapić w jedno miejsce, jak szpak w cipę? Ta leży, widzę, że jej nogi cierpną od tego trzymania w górze. W końcu nie wytrzymała i ryknęła na cała budę:
-Rysiek, ****! Chodź już, bo klient zaczyna się nudzić!
Z za kotary doszedł mnie skrzekliwy męski glos:
-Już, **** idę, tylko się odleje!
Artystka, patrząc mi w oczy miedzy swoimi udami, przepraszająco wyszeptała:
- Pan się nie denerwuje, zaraz będziemy kontynuować szoł....
Zapaliłem sobie, a i artystkę na jej życzenie poczęstowałem. Palimy, ona, już dla wygody oparła pięty o podłogę, ja sobie siedzę, pale i uważam, żeby popiół jej na łono nie spadł. Z za przepierzenia, niby kocim ruchem, wsunął się men... Wzrostu stołka barowego, blady niczym słonina mimo, ze był to środek lata. Poza tradycyjnym PSM na nadgarstku, jakimiś runicznymi znakami na łopatkach, miał jeszcze wytatuowany na brzuchu napis "Tylko dla pań!", ze strzałką niknącą w jego kąpielówkach w biało-niebieskie prążki. Zaczął pląsać w tym pomieszczeniu, o wymiarach 2x2 metry. Musiał przeskakiwać przez leżącą na ziemi artystkę, opierać się rękoma o ściany pawilonu, robił wymachy nóg w góre i na boki. Nawet próbował dłońmi czynić przed swoją pryszczatą buzią podobne gesty, jak Travolta w Pulp Fiction, chcąc być jak on seksowny i tajemniczy. Coś mi tu nie pasowało... I nagle do tego samego wniosku doszła i artystka leżąca na ziemi, znów z zawodowo rozłożonymi w gore szeroko nogami. Znudzonym głosem odezwała się:
- Rysiek, a może byś tak ****, muzykę włączył?
Rysiek zastygł na moment.
- Jaką pan sobie muzę życzy?
- Puśćcie jakąś pościelówę.
- E, takich tutaj nie mamy!
- odrzekł Rysiek, podrapał się przez kąpielówki w jajko i poleciał na zaplecze. Coś zacharczało, zastukało i po chwili znów poleciały rytmy "Ace...." Rysiek wpadł z powrotem, ale już nie chciało mu się Nurejewa odstawiać, tylko łupnął na kolana z hukiem, jak Oleksy w Częstochowie, nosem wprost w srom znudzonej z lekka artystki i zaczął ją gwałtownie lizać. Liże, liże....chyba z pięć minut tak to trwało, gdy odchylił głowę w moim kierunku i zapytał:
- Wystarczy?
- Jej się pan spytaj!
- Gościu, my tu **** jesteśmy w robocie, Gośce jest wszystko jedno!
Gośka widocznie była tego samego zdania, bo wypchnęła go z pomiędzy swoich ud i bezceremonialnie jednym szarpnięciem ściągnęła mu te pasiaste kąpielówki do kolan. Rychu postanowił zupełnie się z nich wyswobodzić i wstając z klęczek, zaczął skakać na jednej nodze, by pozwolić gaciom swobodnie opaść. Był pełen Wersal, bo gdy mało nie wyrżnął na ryj, zaplątując się we własne majtki i musiał się oprzeć na moim ramieniu, ze dwa razy gorąco mnie za to przepraszał. No i stanął taki zupełnie goluśki, z kuśką wielkości lanej kluski. Przykry to był widok, ale dzielna artystka, zupełnie nie zrażona uklękła, oparła czoło o napis "Tylko dla pań" i łapczywie chwyciła w usta to, co udało jej się uchwycić, czyli niewiele. Zaczęła cmokać, siorbać i wydawać inne odgłosy mające pozorować że coś ssie, a nie gorączkowo próbuje utrzymać toto w ustach. Rysiek zaczął odstawiać ruchy kopulacyjne, ruszając chudą dupiną do przodu i do tylu. Wpił paluchy w burzę blond włosów i zaczął posapywać. Gdy już prawie mnie przekonał, że to co wpycha w usta partnerki, sięga jej pewnie do końca przełyku, oderwał gwałtownie jej głowę od swojego podbrzusza i jednym sprawnym ruchem odwrócił ja do siebie tyłem, popchnął w plecy i zmusił by przyjęła pozycje bohaterskiej rzymskiej Wilczycy. Wszystko byłoby w porządku, gdyby naprzeciwko kusząco wypiętych damskich pośladków sterczało coś, co mogłoby sterczeć. A to nawet berlinki, czy nawet morlinki nie przypominało. Ot, taki sobie frankfurterek.. Facet dzielnie chwycił artystkę za biodra, położył jej na brzegu pośladków to "monstrum" i zwrócił się do mnie z pytaniem:
- Mam ją walić w cipę, czy chce pan zobaczyć anala?
Tu już nie wytrzymałem i ryknąłem śmiechem pytając:
- Czym, synu, czym!
Na to, nie wytrzymała i artystka, wstając z kolan i trzymając się ze śmiechu za brzuch, powiedziała:
- Rychu, daj spokój, znów trzeba będzie gościowi kasę zwrócić!
A Rychu na to :
- A bo to, ****, przyjdzie taki okularnik, papierosa kopci, gapi się jak na jakimś pokazie, zamiast uczciwie konia walić!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mojra
Dołączył: 31 Mar 2007
Posty: 227
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Far far away
|
Wysłany: Nie 0:42, 24 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
Stoją prostytutki w kolejce do komisji emerytalnej.
Wchodzi pierwsza.
- Jak pani pracowała?
- Od przodu.
- 600 zł emerytury.
Wchodzi druga.
- Jak pani pracowała?
- Od przodu i od tyłu.
- 1.000 zł emerytury.
Wchodzi trzecia.
- Jak pani pracowała?
- Od przodu, od tyłu i do buzi.
- 400 zł emerytury.
- A to czemu?!
- Bo pani była dokarmiana!
-------------------------------------------------------
Stirlitz wolnym krokiem zbliżył się do lokalu kontaktowego.
Zapukał umówione 127 razy. Nikt nie otworzył.
Po namyśle wyszedł na ulicę i spojrzał w okno. Tak, nie mylił się.
Na parapecie stały 63 żelazka - znak wpadki.
Mueller wiedział, że Rosjanie, zamieszawszy cukier, zostawiają łyżkę w szklance z herbatą. Chcąc sprawdzić Stirlitza, zaprosił go na herbatę.
Stirlitz wsypał cukier do szklanki, zamieszał, wyjął łyżeczkę, położył ją
na spodeczku, po czym pokazał Muellerowi język.
Stirlitz szedł nocą przez las. Nagle zobaczył na drzewie świecące oczy.
- Sowa - pomyślał Stirlitz.
- Sam jesteś sowa - pomyślał Bormann.
Stirlitz się zamyślił. Spodobało mu się, więc zamyślił się jeszcze raz.
Noc. Stirlitz na dachu Reichstagu. Wiadomo tajna misja. Poślizgnął się i tylko cudem zahaczył o gzyms i nie spadł. Następnego dnia cud nabrzmiał i zsiniał.
Stirlitz jesteście Żydem! - stwierdził nagle Müller, gdy standartenführer opuszczał jego gabinet.
- Nieprawda, jestem uczciwym Rosjaninem - dumnie odparł Stirlitz.
- Stirlitz, jakiego koloru mam majtki? - spytał Müller.
- Czerwone w białe grochy.
- Wpadliście Stirlitz, o tym wiedziała tylko rosyjska pianistka!
- Proszę zapiąć rozporek, szefie, inaczej będą o tym wiedzieć wszyscy.
- Wpadliście Stirlitz - rzekł Müller - Pański paszport śmierdzi rosyjską wódką.
- Nie wiem dlaczego... Może jak Kaltenbrunner stawiał pieczątkę, zbyt głęboko oddychał?
- Stirlitz, co jest lepsze radio czy gazeta? - zapytał podejrzliwie Müller.
- Gazeta, w radio nie zawiniesz śledzia - odparł spokojnie Stirlitz.
- W kancelarii Rzeszy pojawił się sowiecki szpieg - stwierdził Himmler głęboko wpatrując się w oczy Müllera.
- Wiem, to Stirlitz - odpowiedział Müller z zimna krwią.
- Dlaczego go wiec nie aresztujesz???
- Nie ma sensu. I tak się wykręci.
Müller sprężystym krokiem wkroczył do gabinetu Stirlitza. Od razu rzucił mu się w oczy ogrom pustych butelek po mocnych alkoholach. Na łożu w towarzystwie trzech śpiących kobiet, leżał pijany Stirlitz. Müller podszedł do stołu.
Tam w kałużach rozlanej wódki zmieszanej z popiołem od papierosów, leżała depesza w języku rosyjskim: "Zadanie wykonane! Spocznij!"
"Spóźniłem się", pomyślał Müller.
Wróciwszy do swego gabinetu Müller zauważył, jak Stirlitz w podejrzany sposób kręci się w pobliżu sejfu.
- Co tu robicie Stirlitz? - srogo zapytał.
- Czekam na tramwaj - odpowiedział Stirlitz.
- W porządku! - rzucił Müller wychodząc.
Na korytarzu pomyślał:
"Jakiż u diabla może być tramwaj w moim gabinecie..."
Zawrócił. Ostrożnie zajrzał do gabinetu. Stirlitza nie było.
"Pewnie już odjechał", pomyślał Müller.
Stirlitz zobaczył jak banda wyrostków pompuje kota benzyną. Kot wyrwał się, przebiegł kilka metrów i upadł.
"Benzyna się pewnie skończyła", pomyślał Stirlitz.
Stirlitz siedział w swoim gabinecie, gdy rozległo się pukanie.
"Bormann", pomyślał Stirlitz.
"Ja", pomyślał Bormann.
Stirlitz ukradkiem karmił niemieckie dzieci. Od ukradka dzieci puchły i umierały.
Naprzeciw Stirlitza szły trzy umalowane kobiety.
"Prostytutki", pomyślał Stirlitz.
"Pułkownik Isajew", pomyślały prostytutki.
W kawiarni "Elefant" Stirlitz miał się spotkać z łącznikiem. Nie ustalono niestety żadnego znaku rozpoznawczego.
Na szczęście łącznikowi zwisały spod marynarki szelki spadochronu.
Gdy Stirlitz szedł korytarzem, oczom jego ukazało się ogłoszenie o czynie społecznym.
"Wpadłem", pomyślał. Skierował się w kierunku gabinetu Müllera.
- Gratuluję poczucia humoru - powiedział - Tak, jestem agentem sowieckim!
- Dobra, dobra Stirlitz ... Odmaszerować!
Po chwili Müller wykręcił numer Kaltenbrunerra.
- Czego to nie wymyśli nasz poczciwy Stirlitz - rzekł ze śmiechem - żeby się wykręcić od roboty...
Dom Stirlitza okrążyli gestpowcy.
- Otwieraj! - krzyknął Müller
- Stirlitza nie ma w domu! - powiedział Stirlitz.
Odjechali. W ten oto sprytny sposób Stirlitz już piąty raz przechytrzył gestapo.
Stirlitz przechodząc korytarzem, jakby od niechcenia pchnął drzwi gabinetu Bormanna. Drzwi ani drgnęły. Stirlitz zatrzymał się, rozejrzał i pchnął mocniej.
Bez skutku.
"Pewnie zamknięte", pomyślał Stirlitz.
Podczas uroczystej akademii w dniu urodzin Hitlera dostarczono Stirlitzowi na sale depeszę.
"Stirlitz jesteście zwykłą dupą!" - mogły odczytać zbyt ciekawe oczy.
Ale tylko Stirlitz wiedział, że właśnie tego dnia otrzymał tytuł Bohatera Związku Sowieckiego.
W stołówce berlińskiego bunkra ustawiła się długa kolejka po kiełbasę. Nagle sprężystym krokiem wszedł Stirlitz, ominął wszystkich i kupił od razu trzy kilogramy.
- Ale z niego cham! - syknął Bormann do Müllera.
Oni jednak nie wiedzieli, że Bohaterów Związku Sowieckiego kolejka nie obowiązuje.
Stirlitz szedł ulica, kiedy z tyłu rozległy się strzały i tupot podkutych butów.
"To koniec", pomyślał Stirlitz wkładając rękę do prawej kieszeni spodni.
Tak, to był koniec. Pistolet nosił w lewej.
Stirlitz wszedł do gabinetu Müllera i zauważył że nikogo nie ma. Podszedł do sejfu i pociągnął za uchwyt, żeby się tylko przekonać że się nie otworzy. Po upewnieniu się, że jest sam wyciągnął broń i wystrzelił; sejf znów się nie otworzył. Następnie położył granat ręczny pod sejfem i usunął zawleczkę. Gdy dym opadł, Stirlitz jeszcze raz spróbował otworzyć sejf. I znów bez powodzenia.
"Hmmmm ...", doświadczony oficer wywiadu wreszcie wywnioskował: "Musi być zamknięty".
Stirlitz szedł przez Reichstag pijany w trzy dupy i w rozchełstanym mundurze. Dziś, 23 lutego, w dniu Armii Radzieckiej, chciał wyglądać jak prawdziwy radziecki oficer.
Stirlitz wszedł do gabinetu Müllera i rzekł:
- Herr Müller, czy chciałby pan pracować jako agent radzieckiego wywiadu? Dobrze płacą.
Müller zszokowany, podrywa się ze złością, potem przypatruje się podejrzliwie Stirlitzowi. Stirlitz zaczyna wychodzić, ale zatrzymuje się i pyta:
- Gruppenfuhrer, czy ma pan aspirynę?
Stirlitz wiedział, że ludzie zawsze pamiętają tylko koniec konwersacji.
Stirlitz i Kathe spacerują po parku. Nagle padają strzały. Kathe pada. Krew tryska.
Stirlitz, polegając na swym instynkcie, momentalnie zaczyna cos podejrzewać.
Doniczka spadła z okna tajnego lokalu i rozbiła się prosto na głowie Stirlitza. To był znak, ze jego żona właśnie powiła mu syna.
Stirlitz otarł łzę. Nie było go przecież w domu już od siedmiu lat.
Do gabinetu Bormanna wchodzi nieznajomy. Patrząc prosto w oczy Bormanna, mówi:
- Słonie idą na północ.
Bormann spojżał na niego z niesmakiem:
- Słonie idą do diabła, - odpowiada - a gabinet Stirlitz'a jest piętro wyżej.
Stirlitz chodził przez cały dzień z rozpiętym rozporkiem, z którego wystawały czerwone gacie.
W ten oto sposób Stirlitz obchodził święto 1 Maja.
Stirlitz na popijawie u Müllera mocno przeholował. Następnego dnia, żeby rozwiać wątpliwości, wchodzi do gabinetu Müllera i pyta:
- Słuchajcie, czy domyśliliście się po wczorajszym, że jestem sowieckim agentem?
- Nie - przyznał Müller.
Stirlitz odetchnął z ulgą.
Hitler dzwoni do Stalina:
- Czy wasi ludzie nie brali z mojego sejfu tajnych dokumentów?
- Zaraz wyjaśnię.
Stalin dzwoni do Stirlitza:
- Isajew, braliście z sejfu Hitlera tajne dokumenty?
- Tak jest, towarzyszu Stalin.
- Odłóżcie je natychmiast! Ludzie się denerwują!
Strirlitz wszedł do kawiarni "Elefant".
- To Strilitz. Zaraz tu będzie zadyma - Powiedział jeden z siedzących przy stole.
Stilrlitz wypił kawę i wyszedł.
- Nie, - odpowiedział drugi - to nie on.
- Jak to nie!? To Stirlitz!!! - krzyknął trzeci.
Zaczęła się zadyma.
Strilitz usłyszał pukanie do drzwi. Otworzył je. Za drzwiami stał mały piesek.
- Co słychać, głuptasku? - czule powiedział Stirlitz.
- Sam jesteś głupi! Właśnie przyjechałem z Centrali - odrzekł pies.
Stirlitz kopnięciem otworzył drzwi i na palcach, cichutko zbliżył się do czytającego gazetę Müllera.
Odcinek 333. Stirlitz myśli.
Stirlitz, spacerując zimą nad brzegiem jeziora, ujrzał na nim ludzi.
"Łyżwiarze", pomyślał Stirlitz.
"Stirlitz", pomyśleli wędkarze.
Stirlitz, spacerując latem nad rzeką, zauważył nad brzegu człowieka z wędką.
- Jak biorą? - zagadnął.
- Dobrze - odpowiedział człowiek.
"Wędkarz", pomyślał Stirlitz.
Müller, wglądając przez okno, ujrzał podążającego gdzieś Strilitza.
"Dokąd on idzie?", pomyślał Müller.
"Nie twój zasrany interes", pomyślał Stirlitz.
Stirlitz zobaczył ludzi w sowieckich mundurach, umazanych błotem twarzach, z pepeszami w rękach.
"Zwiadowcy", pomyślał.
Na korytarzu Stirlitz zobaczył Kathe, a za nią dwóch dwóch żołnierzy z karabinami i plecakami.
"Na wczasy", pomyślał Stirlitz.
Gestapo obstawiło wszytkie wyjścia, ale Stirlitz ich przechytrzył.
Uciekł przez wejście.
Stirlitz migiem uciekł przez okno. Mig skrył się w chmurach.
- Jak wy się naprawdę nazywacie?
- Tichonow. - odpowiedział Stirlitz - A wy?
- Broniewoj.
- No, Müller, wkopaliście się!
Zimny ranek. Stirlitz budzi się z ciężką głową na łóżku w celi więziennej i absolutnie nie może sobie przypomnieć, w jakim kraju aktualnie się znajduje:
"Poczekam, aż ktoś się zjawi", myśli. "Jak będzie w czarnym, to jest esesmanem, a to oznacza, że jestem wśród hitlerowców, jeżeli zaś w zielonym - to jest NKWD-zista, więc jestem nareszcie u swoich."
Drzwi się otwierają i wchodzi facet w szarym mundurku:
- Ależcie się wczoraj urżnęli, towarzyszu Tichonow! W drobny mak! I nie wstyd wam? A jeszcze aktor!
(wytłumaczenie: szary - kolor radzieckich milicjantów, Tichonow - nazwisko aktora który gra- Stirlitza, cela - izba wytrzeźwień).
Stirlitz jechał nocą swoim służbowym czarnym Mercedesem. W pewnym momencie zobaczył w światłach reflektorów Kaltenbrunnera, dającego rozpaczliwe znaki na poboczu drogi. Stirlitz z kamienną twarzą pojechał dalej. Nie minęło pół godziny, a Strlitz znowu zobaczył Kaltenbrunnera stojącego obok drogi i rozpaczliwie **** rękami. Stirlitz udał, że nie widzi, i pojechał dalej. Znowu minęło pół godziny i Stirlitz znowu ujrzał Kaltenbrunnera, stojącego na poboczu i wzywającego pomocy.
Ta prosta obserwacja ostatecznie utwierdziła Stirlitza w przekonaniu, że poruszał się obwodnicą berlińską.
Stirlitz dzwoni do Schellenberga i melduje:
- Parteigenosse Schellenberg, w tajnym sejfie Bormanna odkryłem dwie butelki "Stolicznej".
- A co wy, Isajew, myślicie, że tylko wy tęsknicie za ojczyzną?
Stirlitz wpadł. **** go:
- Ile jest dwa razy dwa?
Stirlitz wiedział, ile jest dwa razy dwa. Wiedział również, że oni wiedzą. Nie wiedział tylko, czy zdąży zawiadomić centralę.
- Stirliz, powiedzcie proszę ...
- Proszę - odpowiedział Stirlitz, chcąc szybko udzielić odpowiedzi .
Strilitza **** gestapo. Zadali mu pytanie, na które nie znał odpowiedzi. Pobili go i wrzucili do celi. Stirlitz siedzi i się modli:
- Panie Boże, spraw żebym wiedział o co pytają. Bo inaczej mnie zabiją!!
Rocznica Rewolucji Październikowej. Stirlitz wkłada czerwonoarmijską czapkę, chwyta czerwony sztandar i maszeruje korytarzem Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy, śpiewając Międzynarodówkę. Nagle przystaje, twarz mu tężeje.
- O mały włos nie zostałem zdekonspirowany. - mówi, schroniwszy się w swoim gabinecie.
Stirlitz szedł lasem na spotkanie z łącznikiem. Nagle z prawej w krzakach usłyszał dziwny odgłos - ni to syk, ni świstanie. Nie ociągając się, Stirlitz wystrzelił cały magazynek. Rozsunął potem krzaki i pomyślał: "Biedny łącznik - już nie nauczy się gwizdać."
- Stirlitz, ile jest dwa razy dwa? - zapytał Müller.
Stirlitz wiedział, że Müller też wie, ale nie wiedział, czy Centrala wiedziała, więc musiał milczeć.
Stirlitz szedł w ciemnościach. Z boku mignął cień. "To Borman", pomyślał Stirlitz. "Tak, to ja", pomyślał Borman.
Stirlitz pojechał na wielką akcję w Alpy francuskie. Bladym świtem wyszedł przed schronisko, wyjął lornetkę i popatrzył przed siebie. Zobaczył mężczyznę z deskami na nogach i z kijkami w rękach. "Pewnie to narciarz", pomyślał Stirlitz.
Stirlitz poszedł do lasu, ale ani borowików, ani podgrzybków, ani nawet opieniek nie było.
"Pewnie nie sezon", pomyślał Stirlitz, siadając w zaspie.
Esesmani poszli się kapać. Stirlitz zdejmuje mundur, a pod mundurem ma czerwony podkoszulek z sierpem i młotem. Müller pyta:
- Skąd macie taką koszulkę, Stirlitz?
- A, to żona mi podarowała w dzień Armii Radzieckiej - odpowiedział Stirlitz i pomyślał: "Czy aby nie powiedziałem za dużo?".
Telegram: Stirlitz otrzymał telegram: "Jeśli nie zapłacicie za energię elektryczną, wyłączymy wam radiostację".
Stirlitz zamówił w restauracji rybę. Zaczął ją jeść widelcem i nożem. Stirlitz wiedział, że tak robić nie należy, ale nagle poczuł wielką tęsknotę do ojczyzny.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mojra
Dołączył: 31 Mar 2007
Posty: 227
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Far far away
|
Wysłany: Nie 0:45, 24 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
Pasażerowie spotykani w autobusach, tramwajach i pociągach dzielą się
z grubsza na
1) wolny elektron - stoi to to, niczego się nie trzyma, za to rytmicznie
odbija się od bardziej stabilnych współpasażerów...
2) przyspawańcy - wsiadają, stają blisko wejścia, chwytają się rurki i...
jakby ich przyspawało, chociaż mają przed sobą mnóstwo miejsca, a za
sobą tłum.
3) przyspawańcy czołowi - czyli przyspawaniec zwrócony twarzą do rurki,
obowiązkowo do tej, na której zawieszony jest kasownik, tak aby
uniemożliwić komukolwiek skasowanie biletu. Mniej groźni.
4) przyspawańcy zadni - ci z kolei opierają się o drążek całą siłą swego
zadniego charakteru - miażdżąc przy okazji palce tych, którzy
nieopatrznie chcieli się drążka przytrzymać.
5) wielbłądy, czyli studenci z plecakami - nie wiem, czy mają zadane
takie ćwiczenie (z logiki?, miernictwa?) żeby sprawdzić czy plecak o
szerokości 70 cm zmieści się w przednie drzwi pojazdu o szerokości 65
cm???
6 ) VIP-y - wysiadając zatrzymują się na stopniach i dumnie rozglądają
dokoła chyba czekając na rozwinięcie dywanów i wiwaty... Mają przy tym
minę papieża na stopniach samolotu.
7) sprinterzy - czekają na tramwaj na początku wysepki, kiedy ten
podjeżdża i otwiera drzwi biegiem pędzą do ostatnich, wsiadają, po czym
wnętrzem wozu przeciskają się na przód...
8 ) kochankowie - potrafią czule się żegnać na stopniach pojazdu
uniemożliwiając zamknięcie drzwi i odjazd przez co najmniej dwa cykle
świateł na skrzyżowaniu. Zupełnie, jakby tramwaj jechał gdzieś do Buenos
Aires, a oni nie mieli się widzieć przez kilkanaście lat...
9) działkowiec podmiejski - poznasz po aromacie przywodzącym na myśl
poezję mistrza z Czarnolasu ?wsi spokojna, wsi wesoła?. Robocze
wdzianko&gumiaczki. Ich widok w oczy kole, zwłaszcza jak usiłują
przewieźć drzewka, które na działeczce posadzą. Zawsze czubek kogoś ze
współpasażerów kolnie...
10) multitylec paranormalny - zawsze w grupie, zawsze okupuje tylne
siedzenia i donośnie konwersuje. Niby wszystko jest normalnie, ale innym
jakoś dziwnie uszy więdną.
11) ufo-biznesmen - gatunek ogromnie rzadki, bo taki jeździ głównie
własną furą. Jeśli już się zaplącze jakimś ponurym splotem okoliczności
do masowej komunikacji, ma problemy ze skasowaniem biletu (jak to się
robi????), minę posiada ?co ja tutaj robię!?? i na przystanku pierwszy
opuszcza pojazd z poczuciem ulgi, że juz koniec tego się brukania.
12) słodkie idiotki - to dwie lub więcej małolatek, które zauważywszy w
pojeździe facetów, którzy natychmiast powinni zacząć je podrywać
wybuchają idiotycznym śmiechem-rechotaniem i tak aż któraś ze stron
opuści pojazd.
13) jednokomórkowcy - ci co siedza badz stoja w zatloczonym
tramwaju/autobusie i wyciagaja komorki, dzwonia i tak rozmawiaja, zeby
wszyscy slyszeli
14) "memento mori" - dotyczy głównie starszych pań, głośno rozmawiających
o różnego rodzaju chorobach oraz zgonach wśród krewnych i znajomych
15) drapiezcy - którzy czają się do wysiadania na trzy przystanki przed
faktem - siedzą napięci, wiercą się na swoich siedzeniach, zaciskają
palce na siatach czy innych bagażach - tak, ze pasażer siedzący obok
nabiera podejrzanie nerwowych zachowań - wstaje i siada, wstaje i
siada....
16) uziemiacze - jesli siedzicie przy oknie, albo w kaciku oddalonym od
drzwi i traficie na egzemplarz, to niestety przyjedziecie przystanek, bo
osobnik zaklada, ze jestescie duchem eterycznym lub anorektyczka w
ostatnim stadium i przenikniecie przez niego lub zmiescicie sie w 5-
ciocentymetrowej szczelinie, która Wam udostepni...
17) zgryźliwy zasiadacz - obok ciebie jest kilka wolnych siedzeń, ale ten
stoi nad tobą i komentuje "dzisiejszą młodzież, co to miejsca nie ustąpi".
18 ) rozkraczeńce - napompowane mięśniaki, jak się taki przysiądzie na
siedzisku, to żebyś nie wiem jak był chudy, zadusi. Zauważyliście, że
mięśniaki zawsze jak siedzą, to tak bardzo się rozkraczają, że zjamują
całe siedzenie i pół przejścia?
19) przutulanki - brrr... żeby nie wiem ile miejsc było wolnych, zawsze
dosiądą się do ciebie, i to blisko, bliziutko, jak zombi, co się chca
ogrzać ciepłem cudzego ciała.
20) nieprzytomne zapytańce - wpada taka z biegu w ostniej chwili, autobus
już
jedzie, a ta pyta zadyszana Przepraszam, jaki to numer, dwudziestka?
dodatkowo
21) "wlochacz"- szkodliwy, w sezonie letnim zwlaszcza.. stoi nad ofiara,
chwytajac sie gornej rurki.. jego (jej, bo rowniez sie zdaza) bujne
owlosienie ksztaltuje sie na wysokosci oczu..ale widok to nie wszystko..
22) tapetnice sapiące - grube baby około pięćdzisiątki, z ohydną tapetą
na twarzy i czesto zakupami, stoją i głośno sapiąc i jęcząc domagają się
ustąpienia im miejsca, czasem nawet taki babsztyl będzie miał czelność
zwrócić ci uwagę
23) perfumomaniaczki - tak się wyperfumuje, że można się udusić.
24) mole książkowe - zaczytani, oderwani od świata, w ostatniej chwili
orientują się, że czas wysiąść
25) sauno sapiens - na zewnąrz tak +15, w autobusie duszno i parno, a
oni w czapkach, zamotani szalikami i jeszcze mają pretensję jak ktoś w
autobusie uchyli okno "bo zawieje"
26) zaczepiacz - siada obok ciebie i zaczyna rozmowę, pretekstem może
być książka lub gazeta, którą akurat czytasz (zresztą każdy pretekst
jest dobry). Koniecznie musi cię poinformować, co sądzi na temat rządu,
prezydenta, Żydów, masonów, Kościoła, księży itd. Uwaga! gatunek ten
występuje także w pociągach - w tym środowisku może być śmiertelnie
groźny, zwłaszcza na dłuższych trasach w zatłoczonych składach, gdzie
nie mamy możliwości zmiany miejsca.
27) konsument - wsiada do autobusu z zapiekanką lub kebabem i już po
chwili w całym pojeździe śmierdzi tym smakołykiem... fuj! Zwłaszcza
uciążliwy, kiedy jedzie się do domu na obiad i już czuć głód...
28 ) pociągacz nosowy - stoi taki i siapie nosem az sie czlowiekowi
niedobrze robi. chyba zaczne z pudelkiem chusteczek jezdzic i bede je
rozdawac...
29) meloman - nie wiedzieć czemu, z reguły występuje w godzinach
szczytu, kiedy nie bardzo można zmienić miejsce (stojące, oczywiście).
Walkman/discman nastawiony na pełny regulator, najczęściej dance/techno,
choć zdarza się też rock. Słowa piosenek słychać wyraźnie w promieniu co
najmniej kilku metrów.
30) ryzykant - wsiada do pojazdu z 'czystym' biletem jednorazowym,
zajmuje strategiczną pozycję przy kasowniku i czeka na ewentualne
pojawienie się kanara (a umie go wywęszyć bezbłędnie, nawet mimo
pozornego braku zainteresowania współpasażerami). Wtedy natychmiast
doskakuje do kasownika i płaci za przejazd.
31) handlowiec z Jarmarku Europa - posiada dwie OLBRZYMIE siaty
(wielkości małych pralek) wypełnione Bóg wie czym. Natychmiast po
wejściu zaczyna krążyć w poszukiwaniu wolnych siedzeń. Jeśli miejsca nie
znajdzie, stawia siaty gdzieś pośrodku przejścia, co skutecznie
uniemożliwia innym pasażerom wsiadanie lub wysiadanie. Popularny o
każdej porze.
32) "I am the king of the world!!!" - wyrostek lat około 15-stu, z
reguły wytępuje w kilkuosobowych grupach. Okupuje koło (nie wiem, czy
termin jest ogólnopolski, więc już służę wyjaśnieniem - koło to środek
przegubowego autobusu), wspinając się przy tym na poręcz, żeby usiąść
jakiś metr wyżej od innych pasażerów. Wtedy zaczyna pluć, kląć, itd.
Rozmowie, którą prowadzi z kolegami, **** się - chcąc nie chcąc-
cały autobus (nie licząc, siłą rzeczy, melomanów
33) "ropniak" Są to osobnicy płci obojga, wiek nie gra roli, choć
przeważa poprodukcyjny. Zawisają nad siedzącym i kolebią się lub
napierają ciałem ew. bagażem podręcznym - do skutku. Opornym grożą
książeczką inwalidzką. Na przepuszczenie w drzwiach, ustąpienie miejsca
nigdy nie reaguję słowem "dziękuję". Lubią sobie na żydokomunę, młodzież
i złodziejstwo ponarzekać.
34) żywy odświeżacz powietrza, który ćmi papierosa dopóki nie odezwie
się dzwonek, obwieszczający odjazd pojazdu. Wtedy Jaracz ostatni raz
zaciąga się, wsiada, a po wejściu do pojazdu wypuszcza z ust cały dym na
współpasażerów. Cudowne.
35) oknofob (albo "na wylocie") - Charakteryzuje go lęk przed miejscem
przy oknie. Jeżeli są dwa ostatnie miejsca siedzące, to zajmuje to przy
przejściu, a ostatnią osobę która może siąść przepuszcza (ledwie
wstając) pod okno. Oczywiście przesunięcie się pod okno samemu i
ustąpienie miejsca swojeko wykluczone.
36) wyjce pospolite - osobniki w wieku niedojrzałym, drące japę
"mamaaaaaa, ja chcem usiąść!!!" albo inne teksty.
37) "cap gapowy"- kloszard podróżujący bez biletu. Tam gdzie usiądzie
nawet w godzinach szczytu wokół znajdują się wolne miejsca. W zależności
od nasycenia kloszarda wolny obszar może dochodzić nawet do kilku
rzędów.
38 ) kaskader - osobnik w stanie wskazujacym na spozycie. Drzemiacy.
Spadajacy z ogromnym hukiem na podloge na zakretach.
39) pijaczki - siedzi toto i podrywa panienki
40) przesiadacze- dostaje taki amoku widząc parę wolnych siedzeń.
natychmiast przesiada się na inne, po czym dochodzi do wniosku, że to
naprzeciwko będzie lepsze... i tak co przystanek [patrz "Dzień świra" -
genialnie uchwycone]
41) humoryści - ludzie którzy występują w grupach, opowiadają sobie
kawały albo śmieszne historyjki, tak że skutecznie uprzyjemniają jazdę
reszcie pasażerów, mało takich.
42)LOST IN SPACE
podtyp 1- staje na przystanku, blokując wejście i wyjście i do wnętrza
pojazdu wrzeszczy "Czy dojadę tym na dworzec?" Jakby nie mógł, cymbał,
zapytać ludzi na przystanku albo sprawdzić na rozkładzie.
podtyp 2- wsiądzie taka lebioda, czasem przejedzie przystanek i nagle z
głupa pyta "A to jest 129? Nie?" I tu zaczyna się akcja odwrotu, podczas
której piąta część pasażerów zostaj wypchnięta przez ww. osobnika.
43)ROZCZAROWANY FILHARMONIK-
(Kategoria popularna w C.K.Krakowie) Osobnik, zwykle Rom, grający na
cymbałach (tym razem chodzi o instrument), akordeonie, gitarze i
oczekujący od wkurzonych współpasażerów datków finansowych, które ci
ochoczo przekazują, aby się pozbyć natręta.
44)TROSKLIWA MAMA-
Również Cyganka. Prosi o sponsoring mleka i ubrań dla dziecka, ktore nosi na rękach. Widziałem kiedyś, jak jakaś kobieta wyciągnęła z siatki z
zakupami Łaciate w kartonie. Cyganka zignorowała ten podarek. Albo miało nieodpowiednią zawartość tłuszczu, albo rzeczywisty beneficjent zbiórki - gruby Cygan, obwieszony złotem - nie lubi mleka, bo ciężko je zmyć, jak się rozleje na tapicerkę BMW.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mojra
Dołączył: 31 Mar 2007
Posty: 227
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Far far away
|
Wysłany: Nie 0:53, 24 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
Radziecki statek podpływa do afrykańskiego portu. Marynarz rzuca linę cumowniczą na brzeg, krzycząc do Murzyna stojącego na nabrzeżu:
- Dierżi linu!
Murzyn nie rozumie. Rosjanin krzyczy:
- Dierżi linu!
Murzyn stoi bez ruchu. Rosjanin pyta:
- Gawari pa ruski?
Cisza.
- Parlez vous francais?
Cisza.
- Sprechen Sie Deutsch?
Cisza.
- Do you speak English?
- Oh, Yes, I do!
- Nu to dierżi linu!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mojra
Dołączył: 31 Mar 2007
Posty: 227
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Far far away
|
Wysłany: Nie 0:56, 24 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
Jakis tam wykład:
Był sobie profesor, ktory nie mial dloni i poslugiwal sie proteza.
Pierwszy wyklad tradycyjnie zaczynal kuracja wstrzasowa.
- Przywitajcie sie, ja nie mam czasu.
I rzucal reke z plastiku w tlum.
Uniwersytet Opolski
Po nieudanym egzaminie student w gabinecie u profesora:
- Bo ja panie profesorze chciałem poprawic tą dwoję...
- Alez oczywiscie, poprosze indeks... ( po czym profesor bierze pioro i
zgrabnymruchem poprawia dwoje w indeksie tak aby byla wyrazniejsza) ...prosze bardzo.
Politechnika Gdanska
Dr Bialy:
- Jak chcecie rozmawiac przez komorkę na zajeciach, to kupcie sobie
dmuchana budke
telefoniczna i postawcie w kacie sali żebym was nie slyszal.
W tej samej chwili dzwoni komorka Dr Bialego na co on stwierdza:
- Przepraszam Panstwa ide sobie kupic budke. I wyszedl.
Akademia Rolnicza we Wrocławiu
Dr Z.:
Cwiczenia z historii mysli politycznej.
Dr Z. bardzo nie lubi, jak ktos sie spoznia. Po 15 minutach otwieraja sie
drzwi.Wchodzi zasapany kumpel i od drzwi nawijka:
- Bardzo przepraszam, ale zasiedzialem się w bibliotece.
- Tak? A czego pan tam szukalł - pyta dr Z.
- Czytalem dziela Sokratesa...
- I gdzie je pan znalazlł W naszej bibliotece?
- Tak, wlasnie w naszej bibliotece!
- To gratuluje, jest pan pierwszym czlowiekiem na ziemi, ktory znalazl dziela
Sokratesa...
Uniwersytet A.Mickiewicza
Anatomia:
Profesor podajac czaszke 3 miesiecznego plodu:
- Kto upusci i rozbije ma 12 miesiecy na oddanie nowej! Akademia
Medyczna we Wrocławiu
Wykład z fizyki dla I roku chemii:
Profesor B. na wykladzie przepisywał skrypt na tablice. Pewnego dnia (wszyscy
tradycyjnie nie notowali, tylko co najwyżej trzymali otwarte skrypty)
narysowałwykres i kolko na nim. Cała sala patrzy z nieukrywanym zaskoczeniem na
profesora, bo
nikt czegos takiego tam nie miał. Profesor zauwazyl to, spojrzal uwazniej na
swoja
ksiazke, po czym zmazal kolko, mowiac:
- Przepraszam, kubek mi sie odbil.
Uniwersytet Jagiellonski
Mgr Wiedzmin na zaliczeniu metrologii 2:
- Wie pan co, ja w tym momencie czuje sie jak sejmowa komisja sledcza.
Zadalem panu pytanie, pan mi odpowiedział, a ja nie rozumiem wlasnego
pytania.
Politechnika Lubelska
Cwiczenia z anatomii:
- Przed i po zajeciach prosze dyzurnych o policzenie kosci - zeby nikt
sobie nicnie
wzial do domu na pamiatke... albo na zupe...
Akademia Medyczna we Wroclawiu
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|